W artykule z 23 maja 2025 r. na stronie internetowej z wiadomościami z Emiratów Al Ain jemeński publicysta Hani Salem Maszour odpowiedział na morderczy atak z 21 maja 2025 r. w Waszyngtonie, w którym zastrzelono dwoje pracowników ambasady Izraela w Waszyngtonie. Hani napisał, że strzelanina była „mini-wersją” ataków z 11 września 2001 r. w USA i ich bezpośrednią kontynuacją, ponieważ oba ataki wyrosły z tego samego ideologicznego źródła i zostały przeprowadzone pod tym samym politycznym pretekstem. Co więcej, oba były bezpośrednim wynikiem polityki Zachodu, która pozwala organizacjom politycznego islamu, w szczególności Bractwu Muzułmańskiemu (BM), działać na Zachodzie w imię wolności i swobody wypowiedzi, ignorując jednocześnie jego dyskurs podżegania i nienawiści.

Mashour dodał, że mimo upływu czasu od ataków z 11 września nie podjęto żadnych znaczących działań, by ograniczyć podżeganie do politycznego islamu: świat arabski nie oczyścił swojego religijnego dyskursu z ekstremizmu, a Zachód nadal zezwala na działalność tych ekstremistycznych organizacji w swoich granicach, wraz z ich podżegającym dyskursem. Co więcej, Zachód zignorował ostrzeżenie ministra spraw zagranicznych Emiratów, szejka Abdullaha bin Zajeda Aal Nahjana z 2017 r., że „BM jest bardziej niebezpieczne niż Al-Kaida i ISIS” i że tolerowanie politycznego islamu w krajach zachodnich zamienił je w inkubatory terrorystycznego i pełnego nienawiści dyskursu. [1] W tych okolicznościach, powiedział, atak terrorystyczny w Waszyngtonie nie jest żadnym zaskoczeniem.

Maszour wezwał kraje arabskie i Zachód do połączenia sił w ramach szeroko zakrojonej kampanii przeciwko politycznemu islamowi i ostrzegł, że wahanie w tej sprawie doprowadzi jedynie do kolejnych ataków.

Sarah Milgrim i Yaron Lischinsky, dwoje pracowników ambasady Izraela zamordowani w Waszyngtonie. (Source: Thevoice.ma, May 22, 2025)
Sarah Milgrim i Yaron Lischinsky, dwoje pracowników ambasady Izraela zamordowani w Waszyngtonie. (Source: Thevoice.ma, May 22, 2025)

Poniżej podajemy przetłumaczone fragmenty artykułu Maszoura:[2]

To, co wydarzyło się w Waszyngtonie [tj. morderstwo dwojga pracowników ambasady Izraela] nie miało miejsca w próżni. Było to odległe echo większej eksplozji, która wydarzyła się ponad dwadzieścia lat temu w Nowym Jorku. Równanie nie zmieniło się od 11 września, zmieniła się tylko fasada: od samolotów do broni, od Al-Kaidy do samotnych wilków karmionych dyskursem politycznego islamu ubranym w hasła o dyskryminacji. Między poprzednim atakiem terrorystycznym [tj. 11 września] a niedawnymi kulami świat arabski stracił okazję do odnowienia swojego dyskursu religijnego, a Zachód wahał się w walce z organizacjami, które gardzą jego demokracją, ale karmią się jego prawami.

To, co wydarzyło się w Waszyngtonie, jest jedynie repliką, choć w miniaturze, [ataków] z 11 września 2001 r. – te same korzenie ideologiczne, to samo uzasadnienie polityczne zawarte w sloganach i ta sama fatalna zachodnia ignorancja wobec tych, którzy przewodzą pełnemu nienawiści dyskursowi, [ignorancja] pod sztandarem „praw i wolności”. Między tymi dwiema datami było wystarczająco dużo czasu, aby wyciągnąć wnioski, ale Arabowie nie wznowili swojego dyskursu religijnego, a Zachód nie osuszył źródeł terroryzmu.

Wręcz przeciwnie, na konferencjach arabscy ​​[islamiści] zaczęli nazywać zachodnie miasta – od Londynu po Amsterdam i od Paryża po Waszyngton – „Londyn-stan”, „Amsterdam-stan”, „Paryż-stan” i „Waszyngton-stan”. [Te] miasta zaczęły produkować dyskurs nienawiści w imię islamu, [dyskurs, który wyłonił się] nie z jaskiń Kandaharu i Tora Bory w Afganistanie, ale z serc licencjonowanych meczetów, organizacji pozarządowych i zajęć uniwersyteckich.

Morderca w Waszyngtonie nie potrzebował rozkazów od żadnego przywódcy [aby dokonać ataku]. Wystarczyło, że wychował się w atmosferze ideologicznej, która umożliwiła zmieszania [nazwy] Palestyny ​​z terroryzmem, a [żądania] wolności z rzezią. Słowa, które wypowiedział przed wystrzałem [tj. „Wolna Palestyna!”], nie były przejęzyczeniem, ale esencją podżegania, które trwało przez dziesięciolecia w imię słusznej [palestyńskiej] sprawy, która dawno temu została porwana przez polityczny islam.

W tym właśnie kontekście pojawiło się odważne, wczesne ostrzeżenie ministra spraw zagranicznych Emiratów, szejka Abdullaha bin Zajeda Aal Nahjana, który powiedział to, czego wielu nie odważyło się powiedzieć, [mianowicie, że] Bractwo Muzułmańskie jest bardziej niebezpieczne niż Al-Kaida i ISIS. Nie było to przesadą, ale proroczą prawdą, [właśnie] dlatego, że organizacja [BM] nie puka do drzwi z materiałami wybuchowymi, ale raczej z dokumentami prawnymi i platformami medialnymi. Infiltruje [społeczeństwa] jako stowarzyszenie [charytatywne] i rozprzestrzenia się jako ideologia, a gdy nadchodzi czas, wydobywa ze swoich szeregów tego, kto naciska na spust.

Szejk Abdullah bin Zajed Al-Nahjan nie tylko ostrzegał przed ideologią [BM], ale wyraźnie mówił, że goszczenie organizacji politycznego islamu na Zachodzie pod hasłem wolności słowa i demokracji zamieni te [zachodnie] kraje w inkubatory terrorystycznego, pełnego nienawiści dyskursu. To jest dokładnie to, co widzimy dzisiaj, gdy w sercu amerykańskiej stolicy rozbrzmiewają strzały w imię porwanej sprawy i zanieczyszczonej ideologii.

Zachód nie potraktował tego ostrzeżenia poważnie. Liczył na „umiarkowanie” dyskursu [BM], podczas gdy [BM] budowało swoje sieci w instytucjach [Zachodu]. Największym błędem było i pozostaje fałszywe rozróżnienie między „umiarkowanym BM” a „skrajnymi islamistami” – [gdyż] wszyscy oni są produktami tego samego tekstu, nawet jeśli [ich] mechanizmy wykonawcze są różne.

Wydarzenie w Waszyngtonie nie było zaskoczeniem. Wręcz przeciwnie, to była tylko kwestia czasu. Nieuchwalenie ustaw odstraszających, które zakazują działalności Bractwa Muzułmańskiego i [innych] nurtów politycznego islamu, jest największym problemem nie tylko w USA, ale we wszystkich krajach, które jeszcze nie zrozumiały, że walka toczy się nie tylko przeciwko zbrojnemu terroryzmowi, ale [również] przeciwko łagodnemu terroryzmowi, który zaczyna się od podżegania, a kończy rozlewem krwi.

Francja zaczęła to rozumieć zbyt późno, ale dziś rozumie i widzi BM jako kluczowe zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. Monitoruje jego finansowanie, ogranicza jego działalność w dzielnicach o niskich dochodach i zdaje sobie sprawę, że zezwalanie na jego obecność w imię demokracji oznacza systematyczny demontaż samej Republiki. Jeśli chodzi o Waszyngton, nadal jest w szoku: zadowala się potępieniami po każdym [brutalnym] wydarzeniu, a następnie wraca do hołubienia tych grup, które głoszą przemoc pod przykrywką wolności [słowa].

Podczas swojej pierwszej kadencji prezydent [Donald] Trump był bliski uznania BM za organizację terrorystyczną, ale decyzję wstrzymała biurokracja głębokiego państwa i sprzeciw grup nacisku i kręgów medialnych. Dzisiaj, wraz z jego powrotem do Białego Domu, okazja powróciła.

To właśnie tutaj pojawia się prawdziwa rola umiarkowanych krajów arabskich i nie możemy ponownie zmarnować tej okazji. Koordynacja z administracją Trumpa musi wykraczać daleko poza sojusz bezpieczeństwa lub wymianę informacji. Znajdujemy się w politycznym punkcie zwrotnym, który pozwala nam oskarżyć BM na skalę globalną, osuszyć jego ideologiczne źródła i ujawnić jego obejmującą cały kontynent sieć finansowania.

[Dzisiaj], po strzelaninie w Waszyngtonie, sytuacja musi się zmienić. Nie ma już żadnego uzasadnienia dla tolerancji prawnej lub pobłażliwości politycznej wobec podżegającej ideologii. Jedynym wyborem jest prowadzenie ideologicznej, prawnej, policyjnej i medialnej walki przeciwko wszystkim tym, którzy twierdzą, że mają monopol na islam, aby ustanowić swój kalifat na [przelanej] krwi Żydów, chrześcijan i samych muzułmanów.

Ten artykuł nie jest krzykiem furii, ale powtarzającym się ostrzeżeniem dla tych, którzy jeszcze się nie obudzili. Kto nie widzi, że zagrożenie politycznego islamu stało się namacalne, śmiertelne i obecne na ulicach stolic zachodnich, musi być ślepy lub w zmowie [z BM]. Strzelanina w Muzeum Żydowskim nie będzie ostatnią. Jest to tylko przypomnienie, że ogień wciąż płonie i że żyjemy z tykającą bombą, która wybucha nie tylko wtedy, gdy słychać jej dźwięk, ale gdy milczymy zbyt długo i nie zapobiegamy jej [eksplozji].


[1] The reference is to remarks made by bin Zayed in the May 2017 Tweeps Forum in Saudi Arabia, which focused on the fight against terrorism. He said that some European countries had become incubator of terrorism and extremism, and urged them to address the issue or else bear the consequences (Alghad.tv; and youtube.com/watch?v=mBsaFqSxLXw, May 21, 2017).

[2] Al-ain.com, May 23, 2025.