Dr Abdus Salam in 1987 (Zdjęcie: Dawn.com)

Dr Abdus Salam (29 stycznia 1926 –21 listopada 1996) jest jedynym obywatelem Pakistanu, który zdobył Nagrodę Nobla. Ten członek sekty Ahmadi otrzymał Nagrodę Nobla w fizyce w 1979 r. Wyjechał z Pakistanu do Anglii w 1974 r., roku, w którym rząd pakistańskiego premiera Zulfikara Ali Bhutto ogłosił, że Ahmadi są nie-muzułmanami, zakazał im nazywania swoich meczetów meczetami lub wypowiadania islamskich form pozdrowień, takich jak Assalam-o-Alaikum (pokój z tobą).

Muzułmanie Ahmadi, którym w Pakistanie zakazano nazywać się muzułmanami, byli regularnie prześladowani przez funkcjonariuszy rządowych, jak również przez duchownych islamskich, którzy oskarżają ich o niewiarę w to, że prorok Mahomet był ostatnim prorokiem boga. W ostatnich latach liczne sprawy o bluźnierstwo zostały wniesione przeciwko członkom tej społeczności.

Po śmierci dra Salama w Oxfordzie w Anglii jego zwłoki przywieziono do Pakistanu i pochowano obok grobów jego rodziców w mieście Rabwah, centrum muzułmanów Ahmadi. Epitafium na jego grobie brzmiało pierwotnie: „Pierwszy muzułmański Laureat Nobla”, ale sędzia sądu grodzkiego orzekł, że słowo „muzułmański” musi zostać usunięte z epitafium, zmieniając to na „Pierwszy Laureat Nobla”.

Niedawno publicysta pakistański Masood Hasan napisał artykuł zaznaczający rocznicę śmierci dra Salama i przypominający jego wkład w fizykę w Pakistanie. W artykule, zatytułowanym „Skrajność”, Hasan argumentował, że z powodu islamskich „różnic doktrynalnych” przez ostatnie pięćdziesiąt lat, funkcjonariusze rządu pakistańskiego nie traktowali dobrze dra Salama, także po tym, jak otrzymał Nagrodę Nobla, podczas gdy różne rządy na całym świecie, takie jak rząd Indii, Wielkiej Brytanii i Włoch, nadawały mu honory i wspierały jego badania naukowe.

Poniżej podaje fragmenty tego artykułu [1]:

„[Dr Salam] stał się jednym z najważniejszych fizyków teoretycznych swoich czasów… i był sławiony na całym świecie… poza, oczywiście, swoją ojczyzną, Pakistanem”

Czternaście lat po swojej śmierci w Oxfordzie dr Salam spoczywa na skromnym cmentarzu w pobliżu rzeki Chenab w Pendżabie, jego grób zeszpecony na rozkaz podrzędnego sędziego, który nakazał wydłubanie słowa „muzułmański” z jego kamienia nagrobnego. Ten królewski rozkaz został ochoczo wykonany. Miasto Rabwah, oczywiście, jest już „ochrzczone” Chenab Nagar. Być może powinni pociągnąć dalej tę farsę i nazwać wszystkich, którzy mieszkają w tym wiecznie zagrożonym miejscu “Chenabici”. Sędzia sądu grodzkiego może „zrobić co niezbędne”, jak mówią Babus [biurokraci].

Miałem wielki zaszczyt być na odległość uścisku ręki od tego wyjątkowego człowieka – tak skromnego i trzymającego się na uboczu, jak wszyscy naprawdę wielcy ludzie. Było to na przyjęciu, lata temu, urządzonym niemal potajemnie w jednym z hoteli Lahore. PTV [oficjalna Telewizja Pakistańska], niech ich Bóg błogosławi, wycofała się z relacjonowania w ostatniej minucie, co spowodowało, że dr Salam zażartował: „Dlaczego PTV tak się mnie boi?”. A w 1996 r., kiedy jego zwłoki przybyły do Lahore odbyła się farsowa pantomima w kotka i myszkę, z rządem grającym w zimno ciepło. Biurokratyczne przeszkody spiętrzono przed normalnym skądinąd transportem zwłok z lotniska do miejsca oddawania czci przez Ahmadi w Garhi Szahu, a potem do Ranwah – przepraszam, Chenab Nagar.

W końcu, w dużej mierze dzięki wysiłkom dziesiątków wolontariuszy i zwykłych ludzi, w większości z sekty “A”, odprawiono ceremonię bez żadnych dalszych przeszkód. Dzisiaj nawet to wydaje się wysoce nieprawdopodobne. Bardzo możliwa byłaby masakra. Być może Ahmadi powinni mówić o sobie tylko jako „A”, ponieważ samo wspomnienie ich nazwy wywołuje u wiernych paroksyzmy. Za kilka lat można uchwalić prawo i spokojnie wymazać także „A”.

W 1979 r. wsadzono przysłowiowy kij w szprychy. Królewska Szwedzka Akademia Nauk oznajmiła, że najwyższa na świecie nagroda w fizyce została przyznana trzem naukowcom „za ich wkład w prace nad jednolitą teorią wzajemnego słabego i elektromagnetycznego oddziaływania cząstek elementarnych”. Jednym z nich był dr Abdus Salam. Stał się jednym z najważniejszych fizyków teoretycznych swoich czasów, przyczynił się do przełomowej i zasadniczej teorii w fizyce, Teorii Wielkiej Unifikacji, i był sławiony na całym świecie jako wielki naukowiec i wielki człowiek. Poza, oczywiście, swoją ojczyzną, Pakistanem.

Kiedy ogłoszono Nagrodę Nobla, rząd Indii pierwszy „zgłosił do niego roszczenia” i zaprosił go do Indii, zachowując pełen protokół. Pakistan zareagował dopiero, kiedy wysoki komisarz w Londynie poinformował Islamabad o zaproszeniu z Delhi. Najlepsze mózgi [wojskowego dyktatora Pakistanu generała] Zia-ul-Haqa odbyły naradę wojenną. Źle zrobić i źle nie zrobić. Także Brytyjczycy zaczęli twierdzić, że dr Salam jest ich własny! Rozumiejąc, że jest dość nieprawdopodobne, by Pakistan wyprodukował kolejnego Laureata Nobla przez miliard lat, Islamabad odchrząknął i powiedział, że wymieniony naukowiec faktycznie jest jednym z nich…

„Nie szczędził żadnych wysiłków, by promować Pakistan i osiągnięcia naukowe tej części świata; jakaż ironia, że mimo wszystkiego, co Pakistan mu zrobił, pozostał oddany temu krajowi”

Kiedy dr Salam wyszedł w Oslo w Norwegii, wyglądał spektakularnie. Wspaniały w tradycyjnym ubiorze pakistańskim, w wysokim i powiewającym turbanie, z błyszczącymi, jak zwykle, oczyma. Dokonywała się historia. Tylko niewielu naprawdę rozkoszowało się tym momentem, wiedząc, że to nie zdarzy się znowu. Pakistan wiercił się i odwracał, wzdragając się wobec zaistniałej sytuacji. Uprzedzenia i dyskryminacja nowego laureata Nagrody Nobla trwały.

Nie potrafiliśmy w pełni rościć go sobie dla siebie i nie potrafiliśmy całkiem z niego zrezygnować. Dr Salam otrzymał przynajmniej 42 doktoraty honorowe od uniwersytetów na całym globie. Pięć z samych Indii. Tutaj [w Pakistanie] w jakiś sposób uniwersytet Quaid-e-Azam i uniwersytet w Pendżabie wreszcie postanowiły przyznać mu doktoraty honorowe, ale było tak dużo szumu czynionego przez takich umiarkowanych, jak Jamaat-e-Islami, że przyjęcia zostały szybko przesunięte w inne miejsca i pospiesznie zarzucone. Ku swojej wiecznej hańbie, Lahore’s Government College University (GCU), własny uniwersytet Salama, nawet go nie zaprosił!

Podczas gdy naród za narodem skakały wokół dra Salama, a przywódcy, tacy jak premier Indira Gandhi, dosłownie siedzieli u jego stop, tutaj był traktowany z pogardą i obojętnością. Był witany jako gość państwa i przyjmowany na lotniskach przez głowy państw. W Pakistanie ten „honor” był pozostawiony bezimiennym sekretarzom i innym urzędasom. „Przywódcy” byli zbyt przerażeni, że zostaną zobaczeni, kiedy go witają.

Salam wyjechał wcześniej z Pakistanu, ponieważ jego prace badawcze nie były doceniane. W rzeczywistości władze Government College krzywo na nie patrzyły. W wieku 31 lat był już profesorem Imperial College w Londynie i choć pozostawał głównym doradcą naukowym prezydenta Pakistanu od 1961 do 1974 roku [roku, w którym muzułmanie Ahmadi zostali uznani za nie-muzułmanów i wyjechał do Anglii] i w jakiś sposób udało mu się założyć PINSTECH [Pakistan Institute of Science and Technology] i SUPARCO [Pakistan Space and Upper Atmosphere Research Commission], jego rozległe plany natykały się na niezliczone przeszkody i blokowano go gdzie tylko to możliwe. Z pomocą IAEA [agencja ONZ] i hojną pomocą Włoch dr Salam założył International Centre for Theoretical Physics (ICTP) w Trieście [we Włoszech} gdzie niezliczeni naukowcy pakistańscy otrzymywali wskazówki osobiście od niego. To jest dobrze znane.

Nie szczędził żadnych wysiłków, żeby promować Pakistan i rozwój naukowy tej części świata. Także po jego śmierci jego duch kieruje wieloma młodymi naukowcami, którzy przybywają do Triestu. Jakaż ironia, że ten „heretyk” znalazł inspirację i wskazówki w Świętym Koranie, ze wszystkich tysięcy książek, jakie musiał przeczytać, poczynając od chłopięctwa we wsi biedaków, kucając na gołej ziemi i przechodząc do wielkich ośrodków nauki na tej planecie? Jakaż ironia, że mimo wszystkiego, co zrobił mu Pakistan, pozostał oddany temu krajowi i jego ludziom? Jak dziwnie, że życie tego wielkiego człowieka było zbudowane według najwyższych standardów i zasad, którym nigdy nie można się sprzeniewierzyć?

„Minęło… niemal 14 lat od jego śmierci; różnice doktrynalne w kwestii wiary wydają się być znacznie ważniejsze w tym kraju niż cokolwiek innego”

Dzisiaj największe na świecie laboratorium fizyki cząstek, CERN, przeprowadza największy eksperyment w historii ludzkości w Wielkim Zderzaczu Hadronów w poszukiwaniu fundamentalnych odpowiedzi na stworzenie wszechświata. Bosom Higgsa, który przewidział i nad którym pracował dr Salam, jest centrum tych badań i jest głęboko zakorzeniony w jego niezachwianej wierze w cud Świętego Koranu.

Co ten kraj był zdolny dać temu wielkiemu człowiekowi? Samotny Niszan-e-Imitaz [odznaczenie cywilne]? [Pakistański naukowiec jądrowy] Abdul Kadeer Khan, ma dwa. I może kilka innych! Także osławiony prawnik Szarifuddin Pirzada, ma jedno – a może więcej. I tak, media oskarżyły dra Salama o sprzedaż naszych tajemnic nuklearnych! Wydaliśmy jeden znaczek dla uczczenia „honoru” dra Salama, ale to samo zrobił afrykański kraj Benin. ICTP w Trieście nosi jego imię. Ale nie Narodowy Ośrodek Fizyki w Islamabadzie. W rzeczywistości, poza Wydziałem Matematyki na uniwersytecie GC [w Lahore] nie ma żadnego miejsca, żadnego instytutu, żadnego budynku, żadnego wydziału lub uniwersytetu nazwanego imieniem największego naukowca, jakiego wydał ten wiek.

Minęło 31 lat od kiedy został naszym pierwszym i jedynym laureatem Nobla i niemal 14 lat od jego śmierci. Różnice doktrynalne w kwestii wiary wydają się być znacznie ważniejsze w tym kraju niż cokolwiek innego. Nie nazwiemy żadnego lotniska lub drogi, ani nie zbudujemy pomnika, instytucji, nie rozpoczniemy stypendium – nie, zaledwie będziemy tolerować to, kim był. Jesteśmy zaślepieni własną bigoterią i nienawiścią. Czy będziemy szukać przebaczenia za to, jak traktowaliśmy jednego z wielkich, jeśli nie największego syna Pakistanu? Nie, nie będziemy. Wielu Pakistańczyków nadal zaprzecza temu wyjątkowemu człowiekowi i na tym polega nasz wstyd, poza tym, że nie mamy żadnego. Straciliśmy go wiele lat temu.



[1] “The News” (Pakistan), 14 listopada 2010. Tekst został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.