W artykule z 31 maja 2010 r. w “Al-Sharq Al-Awsat” Abd Al-Rahman Al-Rashed, były redaktor naczelny tej gazety i dyrektor generalny Al-Arabiya TV, ostro krytykuje polityków libańskich za jednogłośnie poparcie prawa Hezbollahu do zbrojenia się. Ta krytyka jest przypuszczalnie skierowana głównie wobec Sojuszu 14 Marca, który w przeszłości ostro sprzeciwiał się zbrojeniu Hezbollahu, ale który teraz zmienił stanowisko – posunięcie motywowane według Al-Rasheda głównie obawami osobistymi i politycznymi.
Należy zanotować, że zmiana polityki Sojuszu 14 marca jest bezpośrednim rezultatem zbliżenia Arabii Saudyjskiej z Syrią. Saudyjczycy, uprzednio najsilniejsi sprzymierzeńcy Sojuszu 14 Marca, naciskali na nich, by zgodzili się na syryjską agendę, zmuszającą ich do stworzenia rządu jedności narodowej z Hezbollahem[1] . To powoduje, że krytyka Al-Rasheda jest intrygująca, ponieważ jest on znanym rzecznikiem saudyjskiego reżimu.
Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu opublikowanego w angielskim wydaniu “Al-Sharq Al-Awsat”[2] :
Politycy libańscy „wszyscy wyrazili poparcie dla… zbrojenia się Hezbollahu”
Jedyną osobą, która nadstawiła karku, by publicznie i wyraźnie oznajmić o swoim odrzuceniu zbrojenia się Hezbollahu, był sam przywódca sił libańskich Samir Geagea. Reszta sunnickich, szyickich i chrześcijańskich przywódców [w Libanie], czy to funkcjonariuszy rządowych, czy [innych] polityków, wszyscy wyrazili poparcie w taki czy inny sposób kwestii zbrojenia się Hezbollahu.
Biorąc pod uwagę obecne warunki, poparcie [zbrojenia] Hezbollahu [przez tych przywódców] jest skrajnie niebezpieczne. Jednak, nie zważając na ryzyko, poparli je… [mimo że] ta broń jest wyraźnym pogwałceniem porozumienia z Taif oraz zasady suwerenności [formalnego rządu]… mimo, że ta broń jest bezpośrednią przyczyną wszelkiej dewastacji dokonanej w Libanie przez Izrael i mimo faktu, że to [zbrojenie się] odbywa się w imię oporu w czasie, kiedy żadna część terytorium Libanu nie jest pod okupacją izraelską z wyjątkiem [Szaba] Farms, które nadal są przedmiotem sporu między Libanem i Syrią. Popierają [zbrojenie się] Hezbollahu, mimo że wszyscy wiedzą [z pewnością], że jest to broń irańska i że rozkaz użycia jej przyjdzie z Teheranu.
Nowe dzisiaj jest to, że poparcie prawa Hezbollahu do zbrojenia się ma daleko bardziej niebezpieczne konsekwencje niż zwykle… ponieważ daje Izraelowi usprawiedliwienie nasilania uderzeń militarnych jutro. Dodatkowo libańscy politycy nie będą w stanie sprzeciwić się prawu Hezbollahu do rozpoczęcia akcji, które sprowadzą na Liban wojnę, bo nie mogą dawać błogosławieństwa Hezbollahowi i legitymizować go, a potem protestować przeciwko jego działaniom.
Libańscy funkcjonariusze państwowi, prezydentury, rządu i politycy [różnych partii] dają Izraelowi pretekst, którego potrzebuje, żeby rozpocząć ofensywę przeciwko libańskiej armii, która przekroczyła rzekę Litani i zajęła pozycje naprzeciwko Izraelczyków. Izrael rozmyślnie unikał atakowania armii libańskiej, ponieważ Liban mówi, że nie jest wplątany w wojnę [między Hezbollahem a Izraelem] i ponieważ Izrael wie, że armia [libańska] nie popiera Hezbollahu. Dzisiaj jednak, dzięki kolektywnemu błogosławieństwu danemu [zbrojeniu się] Hezbollahu i z powodu obecności armii libańskiej na froncie, około 15 tysięcy marnie wyposażonych żołnierzy libańskich jest w niebezpieczeństwie. To w porównaniu [do] milicji Hezbollahu, która jest dużo większa] (około 40 tysięcy wojowników) i która posiada sieć komunikacyjną i jest ciężko uzbrojona w rozmaite rakiety.
„Gdyby wojna [była] ograniczona do Hezbollahu i Izraela, być może konsekwencje [poparcia zbrojenia się Hezbollahu]… byłyby mniej niebezpieczne”
Gdyby wojna [była] ograniczona do Hezbollahu i Izraela, być może konsekwencje [poparcia zbrojenia się Hezbollahu]… byłyby mniej niebezpieczne… Niedawne wypowiedzi [polityków libańskich] dały Hezbollahowi prawo wypowiadania wojen, a to jest coś, co daje Izraelowi pretekst zniszczenia wszystkiego, co libańskie!
Przerażającą rzeczą jest, że nie ma… nikogo wśród [tych polityków], z wyjątkiem przywództwa Hezbollahu, [kto] prawdziwie i szczerze popiera prawo Hezbollahu do noszenia broni. Raczej boją się oni powiedzieć „nie” Hezbollahowi lub zgadzają się na to z przyczyn politycznych. Broń Hezbollahu jest nielegalna…[niemniej] milicja i broń Hezbollahu [przewyższają] to, co ma państwo. Poprzednio broń Hezbollahu [wciągnęła] Liban w niszczące wojny zewnętrzne i [była używana] także w starciach wewnętrznych. Hezbollah ostrzelał sunnicką dzielnicę Bejrutu w dniu, w którym zaatakował Bejrut zachodni, a także zniszczył wsie Druzów w górach.
Izraela nie obchodzi, kto [płaci] cenę w Libanie, jeśli tylko przykróci możliwości militarne Hezbollahu, a to [znaczy]… uderzanie w arsenał Hezbollahu, gdy tylko przekroczy on pewien akceptowalny poziom. Izraelczycy uważają, że Hezbollahu nie obchodzą konsekwencje zbrojenia się w rakiety i pociski, że nie obchodzi ich, kto płaci cenę… W takim scenariuszu najbardziej prawdopodobnymi ofiarami będzie ludność i gospodarka Libanu. Hezbollah uważa swoją broń i prawo do noszenia broni za konieczność dla swojego dalszego istnienia jako partia ideologiczna i projekt polityczny… Rozumiemy usprawiedliwienia Hezbollahu dla zbrojenia się, ale jakie jest usprawiedliwienie dla polityków libańskich, którzy to akceptują?
[1] Patrz MEMRI Seria Badań I Analiz – Nr 565 – 23 listopada 2009
Sojusz 14 Marca po utworzeniu nowego rządu libańskiego: Od zwycięstwa wyborczego do porażki politycznej i rozpadu w pięć miesięcy
[2] “Al-Sharq Al-Awsat”(Londyn), 31 maja 2010. Język angielski oryginału został nieznacznie zredagowany dla większej jasności.